Mój komentarz dla obrońcy elektryków:
Panie Jakubie fajny z Pana gość i elektryki też są fajne, ale w konkretnych warunkach.
Szczególnie, gdy posiada się dom z instalacją fotowoltaiczną minimum 10 kW. Wówczas jest to rzeczywiście dobre rozwiązanie, aby dojeżdżać do pracy na energii słonecznej. Ale nie wszyscy tak mają.

Zatem na chwilę obecną, aby to było rozwiązanie masowe stosowane w miastach, to jest to utopia.

Nie da się tego wdrożyć z przyczyn ograniczeń infrastruktury i sieci trakcyjnych.

Na chwilę obecną jest to technicznie niemożliwe, aby naładować w jedną noc 2 miliony samochodów w Warszawie.

Zatem niestety idziemy w stronę ograniczenia mobilności osobistej i zastąpienia jej komunikacją miejską.

Sam taką jeżdżę, bo metrem rzeczywiście jest szybciej do centrum, a pociągi wręcz kocham, bo można w nich pracować.

Jednakże takie rozwiązanie nie jest możliwe dla każdej rodziny i każdej osoby. I tutaj pojawiają się najważniejsze komunikacyjne problemy.

Dlatego rozumiem Pana entuzjazm, ale proszę spojrzeć na problem szeroko.

Dlatego wszyscy kierowcy powinni teraz strajkować!

Bo rozwój technologii jak najbardziej tak, ale bez zakazów i nakazów.

Bo gdy technologia będzie opłacalna i dostępna w eksploatacji dla każdego, to wszyscy kupią elektryki.

Do dobrych rozwiązań nie trzeba ludzi zmuszać nakazami, czy zakazami.

Proszę zatem patrzeć przez ten społeczny pryzmat.

I błagam Pana, proszę nie bronić powyższych nakazów argumentem, że walczymy o 🌍.

Jeśli Chiny, USA, Indie radykalnie nie zmienią swojej emisji, to nasze europejskie emisje nie mają większego znaczenia. A czy nasze emisje w kontekście innych emisji mają znaczenie,
to już wiele razy pisałem.