Czy to rzeczywiście jest wolny wybór?

Do poniższego wpisu zainspirowały mnie rozmowy, jakie przeprowadziłem ostatnio ze znajomymi, które popierają „pioruńskie” protesty. Z uwagi, że dla mnie „wolny wybór” może być związany tylko z miłością, a nie ze śmiercią, moje koleżanki podczas rozmowy starały się wytłumaczyć, o jaki dokładnie „wolny wybór” walczą wraz z tysiącami kobiet w Polsce.

- Radek, tutaj chodzi o wolność, o możliwość decydowania o swoim własnym ciele!

- OK, jednak żyjemy w społeczeństwie i przecież nie zawsze nasz „wolny wybór” jest rzeczywiście wolny, bo zwyczajnie na wiele spraw jako społeczeństwo się nie zgadzamy. Nie zgadzamy się choćby na to, aby dobijać osoby, które uległy wypadkom, nawet gdyby ktoś argumentował, że chce w ten sposób oszczędzić cierpienia w szpitalu i mierzenia się później z trudami bycia niepełnosprawnym.

Nie zgadzamy się na to, aby ktoś na naszych oczach popełnił samobójstwo. Zawsze staramy się ratować takiego zdesperowanego człowieka - często wbrew jego woli. Nie zgadzamy się również na to, aby ktoś dręczył, molestował, czy znęcał się nad swoim dzieckiem. Nie zgadzamy się na agresję, przemoc, zabijanie i żaden „wolny wybór” nie nie ma tutaj znaczenia!

- Reasumując, nasz społeczny sprzeciw jest w wielu sytuacjach jawnym ograniczeniem naszego „wolnego wyboru”, co więcej, takie ograniczenie wynika nie tylko z ustanowionego prawa, ale przede wszystkim z obowiązujących norm i zasad etycznych.

Zatem nie każdy „wolny wybór” z etycznego punktu widzenia może i powinien być wolny!

Ten niereligijny charakter prawnego uregulowania norm i zachowań społecznych wypływa wprost z Etyki, o której wspominał już Arystoteles IV w. p.n.e., a nie tylko Kościół.

Owszem, zgadzam się z tym, że każda religia ma ogromny wpływ na kształtowanie się Etyki w danym społeczeństwie, jednakże obecna Konstytucja została uchwalona w przeważającej większości przez ateistów. Artykuł 38 Konstytucji mówi właśnie o tym, że: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.”

Ten powyższy zapis Konstytucji udowadnia, że wszelkie ograniczenia „wolnego wyboru” nie wynikają z zasad religijnych, a bardziej z wykształtowanej Etyki naszego społeczeństwa, na podstawie której ustanowione zostało prawo, które obowiązuje wierzących i niewierzących. Natomiast Tych, którzy za ostatni wyrok TK próbują zrzucić odpowiedzialność polityczną tylko na polityków, informuję, że jeszcze do niedawna, autorytet opozycji były Prezes Trybunału Konstytucyjnego Pan Andrzej Rzepliński stwierdził, że: „nieważne, jak byśmy próbowali to elegancko nazwać, aborcja jest zabójstwem - tak uważam.” Powyższy cytat wprost dowodzi, że mamy do czynienia z tematem ponad politycznym, tematem związanym etycznym wymiarem ludzkiej egzystencji.

W związku z powyższym zadałem moim rozmówczyniom bardzo trudne pytanie:

- czy zgadzasz się na to, aby kobieta miała „wolny wybór” i mogła zaraz po narodzeniu zabić swoje dziecko, jeśli okazałoby się, że urodziło się z poważną wadą, albo sam poród spowodował nieodwracalne uszkodzenie kręgosłupa lub niedotlenienie mózgu, które sprawiło, że człowiek do końca życia będzie niepełnosprawny?

Moje znajome, które popierają protesty i „wolny wybór”, nagle postanowiły „wolny wybór” kobiety ograniczyć odpowiadając stanowczo:

- Absolutnie NIE!

Zadałem zatem kolejne pytanie:

- To dlaczego uważasz, że „wolny wybór” powinien dotyczyć tylko aborcji?

- Radku, bo aborcja nie jest zabiciem człowieka! - usłyszałem.

- Radku, być może ze względów religijnych uważasz płód za człowieka i określasz go mianem dziecka w fazie rozwoju płodowego. Wiedz jednak, że ja nie muszę wierzyć w to, co TY! Wolność wyznania gwarantuje mi również Konstytucja! Dla mnie - jako kobiety, jest to tylko płód, który nie jest jeszcze człowiekiem, przynajmniej nie ma dla mnie praw człowieka, bo jest zależny od mojego ciała. W związku z powyższym uważam, że kobieta powinna mieć „wolny wybór”, aby zrobić ze swoim ciałem, co tylko się jej podoba, bo podkreślam - to nie jest jeszcze człowiek, to nie jest jeszcze dziecko! - stanowczo odpowiedziała.

Na tego rodzaju argumentację zadałem pytanie:

- zatem według Ciebie, kiedy ten płód staje się człowiekiem i podlega pod art 38 Konstytucji?

- Gdy się narodzi - Radku!

- To wyobraź sobie sytuację kobiety będącej w 24 tygodniu ciąży (6 miesiąc), czyli będącej w ostatnim momencie umożliwiającym dokonanie legalnej aborcji w przypadku podejrzenia wady płodu u dziecka. Kiedy według Twojego przeświadczenia, dziecko tej kobiety stanie się człowiekiem? Czy dopiero wówczas, gdy lekarz dokona cesarskiego cięcia? - zapytałem.

Milczenie z Jej strony.

- A może dziecko tej kobiety nie jest człowiekiem tylko dlatego, bo kobieta w 24 tygodniu ciąży zamiast decyzji o „cesarce”, dokonała np. „wolnego wyboru” wyskrobania i zabicia swojego spodziewanego dziecka poprzez ćwiartowanie? - dodałem.

- Radek, ale to jest straszliwy i okropny przykład!

- Owszem bardzo straszliwy, ale czy naprawdę uważasz, że człowiek staje się dopiero człowiekiem, gdy kobieta swoim „wolnym wyborem” np. w 24 tygodniu ciąży zadecyduje, czy jej dziecko trafił do inkubatora, a nie do kosza jako medyczny śmieć? - zapytałem.

Znów nastąpiło wymowne milczenie...

- Mówi się tyle o Kościele, że wtrąca się w nie swoje sprawy, ale czy czasem nie jest tak, że wiele kobiet przedkłada dzisiaj swoje osobiste wierzenia nad podejście naukowe?

Przecież z punktu widzenia nauki, to nie „wolny wybór” sprawia, że płód w ciągu sekundy staje się człowiekiem. Z punktu widzenia nauki, a nie Twojej, czy mojej wiary „wolny wybór” kobiety, ma tylko i wyłącznie wpływ na to, z jaką godnością zostanie potraktowany ten maluteńki i bezbronny człowiek, który przecież jest cały czas człowiekiem w fazie rozwoju płodowego! Przypominam, że człowiek rozwija się i zmienia do samej śmierci w różnych fazach - etapach swojego życia, od fazy płodowej poprzez etap dzieciństwa, czy późnej starości. - uzasadniłem.

- OK Radek - niech Ci będzie, że przy takiej argumentacji wychodzi na to, że aborcja jest de facto morderstwem poprzez ćwiartowanie małego człowieka... Ale co dalej? Jakie będzie miał życie taki chory człowiek, jakie będzie miała życie matka, jakie życie będzie miał ojciec - o ile wcześniej nie zwieje…

- Zaraz, morderstwem? Czyli jednak zgadzasz się nazywać sprawy po imieniu? - zapytałem z niedowierzaniem.

- Niech będzie, że morderstwem, ale co dalej z tym człowiekiem? - odpowiedziała lekko zdenerwowanym głosem.

- Jeśli się jednak zgadzasz, że aborcja jest morderstwem, to dlaczego bronisz takiego aborcyjnego „wolnego wyboru”, a zarazem odbierasz rodzicom „wolny wybór”, którzy o wrodzonej wadzie swojego dziecka dowiadują się dopiero po narodzinach i z takim „problemem” będą mierzyć się przez całe życie? - zapytałem przewrotnie.

- Ale to jest zupełnie inna sytuacja! - stanowczym głosem odpowiedziała.

- Sytuacja może inna, ale konsekwencje dla danej rodziny są już takie same. Zadaję Tobie przewrotne pytania, aby pokazać, że w kwestii odbierania życia, nie można mówić „wolnym wyborze”, można jedynie mówić o pozbawieniu dziecka wszelkiego wyboru - pozbawienia miłości.

- Jeśli zgadzamy się na branie odpowiedzialności za ludzkie życie, to przecież musimy mieć świadomość, że nasze dziecko może w każdym etapie swojego rozwoju (nie tylko w fazie płodowej) zachorować na poważną chorobę, która znacząco zmieni nie tylko Jego, ale przede wszystkim nasze życie. Gdy zostajemy rodzicami, to nie zostajemy nimi tylko gdy jest cudownie, bezproblemowo i pięknie. Gdy zostajemy rodzicami bierzemy na siebie odpowiedzialność za trud wychowania od samego początku do samego końca z wszelkimi tego konsekwencjami. Na tym polega dojrzałość i odpowiedzialność za życie, na tym polega nasza rodzicielska miłość! - uargumentowałem.

- No tak, ale w fazie płodowej dziecko jeszcze nie ma takiej świadomości! - odpowiedziała.

- A na etapie wcześniaka - urodzonego noworodka w 6 miesiącu ciąży, o ile według Ciebie dziecko ma większą świadomość? - zapytałem.

Znowu wymowna cisza...

- OK, to może ustalmy jedno, że słowo aborcja jest faktycznie tylko i wyłącznie semantycznym zmiękczeniem słowa „zabijanie”, aby psychologicznie ułatwić akceptowanie takiego zachowania przez społeczeństwo. Rozumiem, że na zabijanie nie ma naszej etycznej zgody, więc może wymyślono słowo „aborcja” tylko po to, aby tak jak wyżej uzasadniłem - zabijano „niewygodne” i problematyczne do wychowania dzieci, bez wywoływania dreszczy emocji u wielu kobiet? - dopytałem.

- Radek, nie wszyscy wszystko tak dogłębnie analizują, niektórzy nie chcą aż tak głęboko rozstrzygać co jest etyczne, a co nie. Chcą mieć zwyczajnie „wolny wybór” i kropka. Pytam się Ciebie Radku, co z tym niepełnosprawnym, chorym człowiekiem, który się narodził? - odpowiedziała.

- Ale jeśli tak jest, że Etykę traktujemy wybiórczo, to musimy mieć świadomość, że nasze pewne zachowania są zwyczajnie nieetyczne. Jeśli przestajemy mieć z tym problem, to zaczynamy mieć poważny problem z naszym człowieczeństwem.

- A co z tym chorym człowiekiem, który stał się chorym tuż po urodzeniu lub ucierpiał będąc dzieckiem, młodzieńcem w wypadku i został niepełnosprawnym? Sytuacja jest przecież taka sama, w jednym i drugim wypadku dziecko - człowiek potrzebuje ogromnej miłości rodziców i empatii społeczeństwa, które powinno w sposób systemowy, a nie tylko doraźny taką osobę wspierać. Dlaczego jako społeczeństwo zabraniamy zabijania chorych noworodków - wcześniaków i jednocześnie pozwalamy na zabijanie dzieci będących w tym samym wieku, tylko jeszcze w fazie płodowej?

- Czy pozwalamy na zabijanie tylko dlatego, bo patrzymy na życie przez swój własny pryzmat, a nie tak jak np. Nick Vujicic, który pływa, surfuje, jeździ po świecie z wykładami, kieruje swoją firmą, pomaga innym, prowadzi program w radiu - bez rąk i bez nóg? - zapytałem.

(...) Powyższa treść to tylko część artykułu. Aby przeczytać całość i uzyskać dostęp do źródeł należy się zalogować

   
Logowanie jest konieczne, bo treści publikowane na Polskim Fejsie nie zawsze zgodne są z ogólnym przekazem głównych mediów. Dlatego tylko zalogowanie umożliwia odszyfrowanie części artykułów, aby nie była widoczna dla botów wyszukiwarek, które mogłyby Polskiego Fejsa ocenzurować.
Poniżej przydatne linki: Techniczne możliwości Polskiego Fejsa
4 komentarze
  1. “Amerykańskie Kolegium Pediatrów wydało w styczniu oświadczenie, w którym opisuje nowe odkrycia naukowe, dotyczące bólu odczuwanego przez nienarodzone dzieci. Według najnowszych badań dzieci już w 12 tygodniu ciąży (czyli 10 tygodni od poczęcia) lub młodsze (!) są w stanie odczuwać ból.”

  2. Nawet technicznie i biologocznie , życie jest od poczęcia więc jest to już drugo człowiek inne ciało a nie kobiety , z niej co prawda ale już odrębne więc “aborcja” na nim to morderstwo

  3. Pouczająca rozmowa. Ja jestem za prawną ochroną człowieka (istoty ludzkiej) od chwili poczęcia. Uważam, że każde życie ze swej natury, bez względu na jakim znajduje się etapie rozwoju, che chce żyć. Po poczęciu pojawia się nowe życie z własnym planem rozwoju. Aborcja jest zabójstwem, bo pozbawia się tej nowej istoty ludzkiej życia.

Zostaw komentarz