Zaplanowana dyskredytacja Orlenu?

Wyobraźmy sobie, że postanowiliśmy kupić sobie samochód i daliśmy niemieckiemu handlarzowi 20 tys. zaliczki, aby poszukał czegoś dobrego 🚗 w Niemczech. 

Handlarz zapewnił nam to w umowie (umowie międzynarodowej), że kupi coś dla nas do stycznia 2024 roku. 

W lutym jednak okazało się, że ma opóźnienie w realizacji zlecenia i prosi o więcej czasu, bo zapewnia nas, że samochód będzie w Polsce już w marcu, najpóźniej w kwietniu.

W międzyczasie uderzyliśmy się mocno w głowę i stwierdziliśmy, że nie będziemy czekać do marca, tylko postanowiliśmy zwolnić handlarza z naszej umowy bez oczekiwania od niego zwrotu wpłaconej kasy! 

Uderzenie było tak mocne, że zwalniając handlarza bez żadnej odpowiedzialności i szansy na dokończenie zamówienia, postanowiliśmy odpisać (czyli zaliczyć) 20 tys. w naszą stratę. (Faktycznie w stratę zaliczono 1,6 miliarda!)

I chociaż samochód już do nas jechał na lawecie (niestety bez kół, które miały dojechać później), to postanowiliśmy, że już nie chcemy żadnego samochodu, bo to już jest nasza strata.

Dokładnie w taki sam sposób zachował się nowy zarząd Orlen, który nie czekając nawet kwartału (po umownym terminie) już postanowił uznać, że to jest strata. (Mimo, że część zamówionego towaru dotarła w marcu)

Orlen jednak koniecznie wszystkim chciał zakomunikować, że nie przysyłajcie nam już tych zamówionych towarów, bo my już ich nie chcemy, bo mamy to zaksięgowane jako stratę. (Kuriozalne to mało, aby to określić!)

I czy ktoś lubi Pana Obajtka, czy nie, to teraz pewnie zada sobie proste pytanie.

Skoro umowa przewidywała dostarczenie towarów do końca stycznia 2024, to na jakiej podstawie nowy zarząd wyłoniony przez nową Koalicję, bez wszczęcia procedury windykacyjnej już w lutym zwolnili handlarza i uznał 1,6 mld za stratę, że towaru nie da się odzyskać?

No sory, to się nie mieści w głowie i w sumie w prawie, bo aby zapisać coś jako stratę, to musi zaistnieć konkretna sytuacja i przesłanka, która wskazuje, że ten towar rzeczywiście nie dotrze do Polski.
Po jednym miesiącu opóźnienia takowa nie zachodziła i nie da się tego logicznie wytłumaczyć.

Co więcej, w ten sposób dając wszystkim dostawcom jasny sygnał, że skoro to jest nasza strata, to już nikt nie musi nam tego towaru dostarczać, narażono Polskę na nieuzasadnioną i przedwcześnie ogłoszoną stratę 1,6 miliarda złotych! 

Rozumiem uznać coś za stratę po roku, gdzie prowadzi się sądowe postępowania, ale nie po jednym miesiącu! Nie da się tego wytłumaczyć czym innym, jak tylko uderzeniem w głowę lub faktem, że traktują Polaków jako idiotów. 

Niestety Polacy raczej nie wiedzą o tym, że ktoś się uderzył w głowę, bo teraz w telewizji publicznie opowiadają, że poprzedni zarząd Orlenu (czyli m.in prezes Pan Obajtek) mimo, że współpracując z tym handlarzem w 2023 roku kupił za jego pośrednictwem 5 mln ton produktów (tyle firma OTS dostarczyła Orlenowi produktów w 2023 roku), które otrzymał, to teraz rzekomo poprzez to, że obecny zarząd nie chce przyjmować zamówionych towarów, to wmawia się, że Obajtek powiązany z terrorystami ukradł Polakom 1,6 miliard złotych. 

Ponadto bez twardych dowodów oskarżono również tego sprzedawcę, że ma powiązania z naszymi wrogami i dlatego postanowiliśmy darować mu te 1,6 mld zł i nie chcieliśmy, aby zakończył handlową transakcję! Argumentem do oskarżeń jest jakiś komunikat służb, które podejrzewały tego gościa o współpracę z dziwnymi ludźmi. No w sumie, ropą w Arabii handlują dziwni ludzie, zatem to bardzo prawdopodobne. Aczkolwiek to nie przekreśla opcji kupowania od Arabów w sytuacji, gdy nie chcemy kupować od Rosji. Tu dziwnie i tam jeszcze bardziej dziwnie. Aczkolwiek zarząd tego OTS dostał poświadczenia niekaralności ze Szwajcarii. Aczkolwiek nie wnikam w to, bo to nie jest przedmiotem mojego postu. Sednem jest to, że zamiast poczekać na dostawy, to już z góry (po jednym miesiącu opóźnienia) zbyt szybko założono, że dostaw nie będzie.
To jest skandaliczne i kuriozalne! 

Ale tym co się uderzyli w głowę, to wszystko się w głowie jednak mieści, bo nie chodziło o tego sprzedawcę, tylko chodziło o to, aby Polacy przestali być dumni z Orlenu. Chodziło o zdyskredytowanie tego sukcesu jakim są ogromne zyski Orlenu. Na tym polega ta operacja. Bo gdy przestaniemy być z niego dumni, to łatwiej będzie go sprzedać, bo za mocno się Orlen rozpychał na rynku austriackim i niemieckim.

Udostępnij ten post
Oceń tekst:
90

Zostaw komentarz