Relacja z koncertu Chwała Mu

Byłem na uwielbieniu modlitewnym z Marcin Zieliński, aczkolwiek przyznaję, że czytałem, a nawet oglądałem wcześniej materiały atakujące
i krytykujące Marcina Zielińskiego. Być może rzeczywiście jest coś, co Marcin powinien powiedzieć inaczej – zrobić inaczej. Ale po głębszym przemyśleniu uważam, że każdy z nas ma prawo palnąć jakąś bzdurę, może nawet zbłądzić na chwilę, być może łyknąć gdzieś za dużo „sodówki”. Jesteśmy tylko ludźmi, a Pan Bóg posługuje się często grzesznikami, a nie tylko świętymi i nieskazitelnymi. Dlatego po przeanalizowaniu tych wszystkich kontrowersji doszedłem do wniosku, że liczy się całokształt tej pracy i finał.

A finał jest taki, że widziałem 10 tys. rozśpiewanych i rozmodlonych osób, które przyszły na wydarzenie chrześcijańskie, co w dzisiejszych czasach jest bardzo widocznym owocem. Generalnie zorganizowanie takiego przedsięwzięcia, to ogromny koszt, zatem to nie było łatwe logistycznie zadanie. Dlatego gratulacje dla Marcina i wszystkich, którzy ten koncert zorganizowali i przy nim pracowali.

Czy była Chwała Mu?

Tak była, a uwielbieniem Boga była radość z najlepszej muzyki granej na Jego chwałę i tutaj Adam Sztaba (Official) i Jego aranże jak zwykle były na światowym poziomie. Później nastąpiła muzyczna modlitewna kontemplacja prowadzona przez kolejne grupy muzyczne m.in fenomenalnego Piotra Nazaruka, który jak zwykle wolał stać w cieniu, ale jak już zaśpiewał to eh, nie da się tego opisać słowami.

Co prawda doświadczyłem zabawnej sytuacji,

bo gdy liderka pewnego zespołu poprosiła o zamknięcie oczu, wówczas zatapiając się myślami w modlitwie nagle za plecami usłyszałem: „O nie, musimy go dopaść”

Co jest – pomyślałem zdezorientowany?!

Odkręcam się, a tam około dwuletnie dziecko trzyma w rękach telefon na którym ogląda jakieś kreskówki i z nich dochodzą takie, a nie inne dźwięki. Zresztą nie tylko ja się odkręciłem, ale cały rząd osób będących obok mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie i staraliśmy się wyłączyć, aby tych kreskówek nie słyszeć. No i taka myśl mi do głowy przyszła, czy w kościele w budynku, kiedykolwiek spotkała mnie taka sytuacja? ⛪️

No właśnie – nigdy, bo w kościele taka sytuacja byłaby raczej nie do pomyślenia, bo każdy gdy jego dziecko hałasuje, stara się albo je uspokoić, albo wyjść z kościoła, aby nie przeszkadzać innym.

No dobra, nie każdy. 😜

Ale z drugiej strony w kościele nie zawsze da się zrobić taki koncert muzyki gospelowej na najwyższym poziomie i jestem w 99% pewien, że takiego koncertu jak Chwała MU, na taką skalę nie dałoby rady zorganizować.

Dlatego na „Chwała Mu” były osoby, które czuły się swobodnie jak na koncercie chrześcijańskim, gdzie niektórzy jedli zapiekanki kupione na trybunach, inni pili napoje, jeszcze inni śmiali się i rozmawiali, bo spotkali swoich znajomych po latach.

Dlatego klimat był w niektórych sektorach być może nawet trochę lekko imprezowy, ale to też bardzo fajnie, że chrześcijanie potrafią się w ten sposób bawić i zarazem relaksować.

Dzięki temu nie było sztywnego klimatu, co młodych może tylko przyciągać. Dlatego wiele bym dał, aby takich koncertów było więcej i chyba sam zacznę takowe grać. Ewentualnie zmieniłbym tylko nazwę na Chwała Bogu, aby nie było wątpliwości komu należy się ta Chwała. 😉

Oczywiście nie chcę też uogólniać, bo modlitwa dla każdego znaczy coś zupełnie innego. Jeden uważa modlitwę za śpiewanie utworów chrześcijańskich,

a inny potrzebuje ciszy i prywatnej rozmowy z Bogiem.

Dlatego na Chwała Mu było jedno i drugie.

Czy zwykła Msza Św. ma jakąkolwiek szansę zwrócić uwagę młodych i konkurować z takim muzycznym uwielbieniem?

Szczerze mówiąc Msza Św. jest i pozostanie dla wielu głębią, którą ludzie coraz mniej rozumieją i nie chcą się na nią rzucać – szczególnie młodzi ludzie… No cóż, czasy się zmieniają i jest to dla mnie osobiście bardzo przykre. Jedno jest jednak pewne, aby weść na głębię wpierw należy nauczyć się brodzić… I Chwała Mu, była takim idealnym brodzikiem dla wszystkich.

Dlatego uważam, że w dzisiejszych czasach takie spotkania są idealną metodą, aby zachęcać do Boga i tłumaczyć, o co chodzi w tej chrześcijańskiej wierze. Dlatego widzę w nich ogromny potencjał i sens.

Podsumowując, bardzo mi się podobało i takiego chrześcijańskiego uwielbienia oraz koncertu na najwyższym poziomie oczekiwałem.

I ważne jest jeszcze to, że Marcin Zieliński pojawił się wraz z Biskupem dosłownie na początku koncertu witając wszystkich, a później Uwielbienie przez wiele godzin prowadziło się już samo, przez poszczególnych liderów grup muzycznych.

Zatem nie było chwały Marcina Zielińskiego, tylko rzeczywiście była Chwała Bogu. Dlatego za taką pokorę biję brawo Marcinowi 👏, bo zrobić takie piękne dzieło i zejść ze sceny, to postawa godna naśladowania.

Znamienne były też słowa Biskupa Rysia, który powiedział coś w stylu: „czasy są dzisiaj takie, że to nie owce idą za pasterzem, tylko pasterz za owcami”.

Reasumując do zobaczenia za rok. 🙂🙏❤️

Zostaw komentarz