Od jakiej chwili jest człowiek?

Czy da się racjonalnie rozmawiać o przerywaniu ciąży? W jakich kategoriach się poruszamy? Jakie kryteria mają znaczenie? Czy można powiedzieć coś pewnego, jeśli tak, to w jakich płaszczyznach? Czy uznanie, że człowiek jest od poczęcia to kwestia wiary?

(...) Powyższa treść to tylko część artykułu. Aby przeczytać całość i uzyskać dostęp do źródeł należy się zalogować

   
Artykuły w pełnej wersji dostępne są tylko po zalogowaniu.
Poniżej przydatne linki: Techniczne możliwości Polskiego Fejsa
Udostępnij ten post
Oceń tekst:
10
7 komentarzy
  1. @chicku Pytanie w którym momencie pojawia się dusza? Bez duszy bylibyśmy skorupą. Czy bez duszy można być dalej człowiekiem? Może to głupie co napisałam

    • Zgadza się, na pewno dusza pojawia się od razu w człowieku. Wynika to choćby z kryterium przynależności gatunkowej (z człowieka jest człowiek i jest nim niezależnie od tego, jakie posiada czy jakich cech nie posiada). A jako, że człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga, posiada duszę zawsze, niezależnie od etapu rozwoju.

  2. Bardzo dobry artykuł. Zgadzam się ze wszystkim, aczkolwiek artykuł jak sam podkreśliłeś (w kontekście filozoficznym) nie odpowiada na pytanie od kiedy człowiek jest człowiekiem. W kontekście prawnym odpowiada pod względem „niepewności”. Pod względem biologicznym nie mówi o byciu człowiekiem, tylko o początku życia ludzkiego. Powyższe powoduje, że niestety osób, które mają swoje przekonania nie da się w ten sposób przekonać, że komórka powstała poza organizmem człowieka jest już człowiekiem. (Chodzi o invitro) Tym bardziej, że sam powołujesz się na argument, że to co nie powstało z człowieka, człowiekiem nie jest. Człowiek poprzez invitro powstaje w próbówce.
    I tutaj prawo nie działa w sposób logiczny tak jak piszesz, bo gdyby działało, to nie byłoby możliwe zamrażanie takich komórek, skoro są już ludźmi. Zatem rubikon już został przekroczony i nie tylko w Polsce, lecz prawie na całym świecie. Nawet u tych, którzy teoretycznie sa „narodem wybranym” jest prawo do aborcji. Dlatego to nie są na tyle twarde argumenty dla zwolenników aborcji w pierwszym okresie rozwoju człowieka, aby mogły zmienić ich nastawienie. Dlatego tutaj chodzi jednak o przekonania, czyli filozofię życia. Ja np. wierzę, że ta pierwsza komórka jest już człowiekiem, a ktoś inny w to nie wierzy i ma do tego prawo. Zatem w mojej ocenie, tutaj sytuację może rozwiązać tylko wola większości. Jeśli osób takich jak Ty i ja jest więcej, to takie powinno być prawo.

    • Starożytny argument, że to co pochodzi z człowieka jest człowiekiem myślę, że raczej przemawia właśnie za tym, że z in vitro także, bo przecież chodzi jedynie o naczynie (łono matki – próbówka), zaś materiał włożony do próbówki pochodzi od mężczyzny i kobiety, a więc jest z człowieka. Do in vitro są jeszcze inne zastrzeżenia, bo nawet gdyby podjęto decyzję, że nie tworzymy zarodków nadliczbowych, tylko jeden (byłoby to zbawienne) i ten aplikujemy kobiecie, to i tak jest to niegodne. Ale najgorsze jest właśnie to, o czym wspominasz – że tworzy się zarodki nadmiarowe, których się nie wszczepia kobiecie do macicy, są mrożone i przechowywane w tysiącach i więcej. Być może nigdy nie zostaną one podane żadnej kobiecie i pewnego dnia zostaną zniszczone (dokona się ich Holocaust). Prowadzi to też do innych problemów etycznych, np. pytanie, co jeśli taki zarodek wszczepi się do macicy córki jego rodziców? Nawet jeśli kogoś nie przekonamy filozoficznie, że są to ludzie, to prawnie – chcąc być uczciwym – trzeba zakładać, że nimi są i należy im się ochrona prawna. Niestety prawo w Europie (i pewnie nigdzie) nie jest konsekwentne, biorąc pod uwagę, że często łamie się wprost nawet zasady konstytucyjne, w UE często nie przestrzega się traktatów (np. wchodzenie w kompetencje państw unijnych), a co dopiero takie niuanse, jak ochrona prawna dzieci nienarodzonych – prawo w tym zakresie jest na pewno łamane. Prawo w Unii jest łamane w zakresie ochrony życia, łamane jest nawet w Polsce, gdzie – choć mniej, to na pewno morduje się dzieci (np. poczęte w wyniku gwałtu) i nie respektuje się ich prawa do ochrony życia. Niestety ale tak jest – prawo do ochrony życia jest łamane. Dotyczy to tak aborcji jak in vitro. Nawet jeśli filozoficznie nikomu nie udowodnimy, że są ludźmi na etapie próbówki, to też nikt filozoficznie tego nie wykluczy. A prawo w sytuacji niepewności każe takie istoty chronić. Dla mnie to jest dość jednoznaczne. Zresztą, filozoficznie można używać różnych argumentów, jednak w mojej ocenie argumenty człowieczeństwa od początku (hominizacji/personalizacji natychmiastowej) są znacznie mocniejsze. Oczywiście jest to subiektywna ocena, na szczęście wszystko wskazuje, żę nie trzeba tego wyjasniać, by wciąż oczekiwać, by życie ludzkie było bezwarunkowo chronione (bo nawet bez udowodnienia filozoficznego ciągle mamy domniemanie prawne).
      Masz rację, że Rubikon został przekroczony. Jednak opór przed aborcją w każdej formie jest zdrowym odruchem i chęcią powrotu do porządku prawnego. Dlatego myślę, że katolicy nigdy nie powinni się godzić na aborcję w żadnej formie. Oczywiście zakładając, że śmierć dziecka w wyniku ratowania życia matki nie jest aborcją. Natomiast aborcja eugeniczna, czy np. ze względu na gwałt, nie jest absolutnie dopuszczalna. Myślę, że stojąc twardo na tym stanowisku, też jakoś wpływamy na sumienia tych, którzy nie widzą w tym nic złego i może przynajmniej – przez taki katolicki znak sprzeciwu – sumienia niektórych z nich się poruszą.
      Myślę, że demokratycznie można dokonywać rozwiązań prawnych. Ale trzeba zastrzec, że ta decyzja o dopuszczeniu aborcji jest ograniczeniem prawnej ochrony życia, inaczej łamiemy to prawo – i taki stan jest obecnie – wszędzie, gdzie dokonuje się aborcji czy nawet in vitro, łamana jest prawna zasada ochrony życia człowieka. Więc chcąc głosować za tym, trzeba napisać jasno: czy zgadzamy się na zmianę zasad funkcjonowania prawa w Polsce poprzez OGRANICZENIE prawa człowieka do opieki i ochrony? Jeśli tak, ograniczamy to prawo, wtedy OK, większość chce żyć w takim świecie, trudno. Ale trzeba postawić sprawę na ostrzu noża. A jeśli chcemy jednak żyć w świecie, gdzie prawa człowieka nie są ograniczone, wtedy nie da się tego pogodzić z prawem do aborcji. Albo albo.
      Wiele osób traktuje aborcję emocjonalnie i żadne argumenty ich nie przekonają, choćby filozificzne – nic to nie da. Dla mnie te argumenty prawne są dużo jaśniejsze, bo filozofia – wiadomo – jest dość nieuchwytna, natomiast prawnie aborcja czy in vitro nie ma prawa funkcjonować, a funkcjonuje. I skoro tak oczywiste argumenty, można powiedzieć matematyczne ich nie przekonują, to filozoficzne też by ich nie przekonały. Wiesz, wielu zwolenników aborcji jednak uważa, że prawo do zabicia własneog dziecka jest prawem kobiety do własnego ciała. Widać po tym, że dla nich żadne argumenty logiczne nie mają znacznia i trzeba brać pod uwagę, że jest taka grupa, która polega tylko na argumentach emocjonalnych. Z tymi trudno dyskutować, bo mając nawet jasny przepis prawny, oni pojada na Słowację i tam zrobią swoje (świadomie sprzeciwiając się prawu). Do nich nic nie przemówi, prócz może postawa sprzeciwu, która – może kiedyś obudzi w nich sumienie. Wiele kobiet żałuje swojego czynu i zmaga się z depresją, nawet jeśli nie od razu, to na starość. O tym wbrew pozorom mówi sporo psychologia (aczkolwiek to się leczy raczej tabletkami niż jakąś głębszą refleksją – która byłaby pewnie zbyt trudna do udźwignięcia)

      • No to już teraz pełna zgoda, że gdyby miało być takie referendum to kluczem są pytania, które w sposób jasny muszą edukować Polaków, czy zgadzasz się na pozbawienie prawa do życia człowieka w pierwszym stadium rozwoju. To musi wybrzmieć, bo tylko takie pytanie daje do myślenia. Gdy mówi się o aborcji, to wielu mogłoby zagłosować za tym jako prawem do zabiegu. Dlatego rozumiem sens naszej dyskusji, że wolałbyś uniknąć takiego referendum, bo masz obawę, czy Polacy mogliby racjonalnie myśleć. Zatem kluczem jest tutaj umiejętne postawienie pytania. Dlatego wnioskodawcą powinien być prezydent, ale czy obecna Koalicja nie próbowałaby zmienić treści pytań? To jest największe ryzyko.

  3. Bardzo dobry artykuł. Nie będę go komentował, ale polecam przeczytać z uwagą.

Zostaw komentarz